Thursday 23 December 2010

Wigilia

Wieczór wigilijny to czas, gdy do głosu dochodzą nieznane, tajemnicze i potężne siły.
W tę jedną noc na moment otwiera się wnętrze ziemi, gdzie jasnym płomieniem goreją ukryte skarby.Ludzie o czystych sercach moga z nich skorzystac.
Zwierzęta mówią ludzkim głosem
i głucho dźwięczą zatopione dzwony na dnie zamarzłych jezior.
Otworem stają wrota krainy umarłych i rozpraszają się po świecie wszyscy groźni jej mieszkańcy.
Dusze zmarłych / i pokrewne im postaci demoniczne, trole, elfy i koboldy w krainach hermundurow.
U nas wiedzmy ,babajagi,latawice,krasnale i anioly.
mozna bylo spotkac i ugoscic przodka.

Przypada na czas zimowego przesilenia dnia z nocą.
Magiczne święto obchodzone uroczyscie od tysiącleci.
W starożytnym świecie grecko-rzymskim od 17 do 25 grudnia celebrowano Saturnalia - było to hulaszcze święto plonów jesiennych.
W Rzymie, na początku naszej ery, zaczęto też w tym czasie obchodzić uroczystość "narodzin niezwyciężonego słońca" (natalis Solis invicti).
W IV w n.e. kośćiół chrześcijański uznał tę datę za dzień narodzin Chrystusa i uczynił z niej początek roku kościelnego.
Boże Narodzenie poprzedza Adwent. Adwent rozpoczyna się po św. Andrzeju (popularne Andrzejki) i trwa 4 tygodnie.

Jest to okres skupienia i modlitwy.
Powinno się czynić pokutę i pościć w celu duchowego oczyszczenia.
Odpuścić winy winowajcom.
Oczyścić serce i sumienie - "by godnie przyjąć Pana".
W czasie adwentu nie wolno urządzać zabaw, ani wyprawiać wesel.
Dawniej obowiązywał w tym czasie post w środy, piątki i soboty.
Post, w trakcie którego nie jadło się mięsa, mleka i tłuszczów zwierzęcych.
Jadło się kasze i warzywa.
Po II wojnie światowej zarządzeniem kościoła zlikwidowano posty w środy i soboty. Zniesiono też zakaz picia mleka w dni postne.
Na tydzień przed świętami przeprowadza się generalne sprzątanie.
Myje okna, pastuje podłogi i maluje ściany.
Pozbywa rzeczy niepotrzebnych i nieużywanych
by przygotować miejsce dla nowego dobra.
W religijnych domach święte obrazy przyozdabia się kwiatami, oddając cześć Bogu.
Centralnym miejscem dawniej był "gaik" czyli zawieszone u powały gałęzie sosny. Ustrojony w jabłka, orzechy i pierniczki symbolizował "rajską jabłoń".
Dzisiaj nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez choinki.
W naszym kraju zwyczaj ten zapanował na dobre po I wojnie światowej.
Drzewka świerkowe pięknie ustrojone bombkami, słodyczami i ozdobami z papieru ustawiano przy niemieckich koszarach. Oświetlone świeczkami i zimnymi ogniami, budziły powszechny podziw miejscowej ludności, która ten zwyczaj zaadaptowała powszechnie.
Z utęsknieniem choinki oczekują też dzieci, licząc na prezenty .
Wraz z pierwszą gwiazdką na wigilijnym niebie, zapala się świeczki na choince i zasiada do stołu.
Powszechna jest wiara, że co komu przyniesie Wigilia, będzie się powtarzało cały rok.
Tak więc w tym dniu wszyscy unikają wykonywania przykrych czynności.
Starają się nie powodować kłótni.
Nie wolno krzyczeć, podnosić głosu i uderzać w stół.

Wieczerza
Przed wieczerzą wigilijną na stole pod obrusem układa się sianko na pamiątkę narodzin w żłobie .

Gdy pierwsza gwiazda zabłyśnie na niebie,
Biesiadnicy dzielą się opłatkiem wypowiadając życzenia, pieczętowane pocałunkiem.
wszyscy siadają do wigilijnego stołu .
Siadają razem, służba wraz z domownikami.
Obowiązkowo jest przy stole wolne krzesło i dodatkowe nakrycie
dla ducha lub niespodziewanego gościa.
Dzień ten dla nikogo nie powinien być "głodny".
Często do wspólnej wieczerzy zaprasza się osoby stare i samotne.

Obowiązuje zwyczaj 12 potraw symbolizujących 12 miesięcy w roku i 12 apostołów.
Są to potrawy postne.
W miarę stały zestaw obejmuje barszcz czerwony z uszkami, zupę grzybową, pierogi z kapustą i grzybami, kapustę z grochem, kluski z makiem, kutię, sałatkę galicyjską, kompot z suszonych śliwek. Oczywiście różne regiony mają swoje preferencje. Popularne są łazanki, kulebiak, sałatki z warzyw.Warzywne baby ,pasztety .
i salaty,nadziewanki,kwaszonki, warzywka i grzyby w occie/ najlepiej jablkowym./
Tradycja nakazuje spróbować każdej potrawy, bo kto ilu potraw nie skosztuje,
tyle go przyjemności w życiu ominie.
Nie można też sprawić przykrości pani domu,
która własnoręcznie potrawy te przyrządzała.z ziolami, potem
i zakleciami dobrych energi.
Do potrawy biesiadnicy spozywaja nalewki ,wina i piwa.
Sery ,kompoty, budynie i kisle.

Po spożyciu wieczerzy pięknym zwyczajem jest wspólne śpiewanie kolęd.
Otwiera się prezenty
Wcześniej małe dzieci pisały listy do św. Mikołaja, prosząc o wymarzone zabawki. Ubrany a la Disneyland w czerwony kożuch, czerwoną czapkę i długą białą brodę z waty, w niektórych domach św. Mikołaj ,
w niektorych Dziad Mroz zjawia się, by osobiście wręczyć podarki.
Częściej podrzuca je pod choinkę nocą, gdy wszyscy śpią.
Nieuporządkowany stół wigilijny stoi do rana, by duchy też mogły się nasycić.
Rano siano spod obrusa wraz z okruchami opłatka daje się zwierzętom, by się dobrze chowały.

Tuesday 21 December 2010

Faszyzm w Alternatiff

Kilka lat temu bedac w dosc nieciekawej finansowej sytuacji gwaltownie poszukiwalem pracy. Z wyksztalcenia jestem socjoterapeuta. Znajomi mogli mi zaoferowac jedynie malowanie mieszkania lub noszenie kamieni w ogrodku. To byla ostatecznosc.
Po dlugich poszukiwaniach udalo sie znalezc prace w zawodzie.
Klub Alternatiff miescil sie na starowce w Warszawie. Jest tam chyba do dzisiaj.
Cuchnaca plesnia I dymem tytoniowym duza piwnica czyli klub z mala kanciapka dla kadry.
Szefowa okazala sie moja kolezanka jeszcze ze studiow w Instytucie Profilaktyki I Resocjalizacji. Kiedys byla ladna. Jednak jej glupota I chorobliwa gadatliwosc zawsze kazala trzymac sie od niej z daleka.
Po latach spotkalismy sie znowu.
Reszta “kadry” to jej partner z nieustajaco cmiaca sie faja, ktory robil za kierowce, dwojka studentow psychologii,pielegniarka i dwojka zresocjalizowanych meneli
Byla alkocholiczka o dobrym sercu I byly narkoman od Kotanskiego.
Stosunki w kadrze prawdziwie feudalne. Kiedy wchodzila szefowa wszyscy na wyprzodki nadskakiwali jej I kadzili. Studenci wkrotce odeszli za to dolaczyl kolejny zresocjalizowany cpun z Monaru
Pierwszym poleceniem bylo “ Rob zakupy domowe na rachunki firmy I kwity oddawaj do ksiegowania” Nigdy tego nie wykonalem.

Wychowankowie klubu to z 50 nastolatkow przychodzacych na stale I drugie tyle od czsu do czasu .Oficjalnie bycie w klubie polegalo na piciu herbaty grze w bilard , w pin ponga I paleniu papierosow. Palic mozna bylo w kacie zwanym palarnia I tylko tym ktorzy skonczyli 18 lat. Ale smrod byl wszedzie. Nie bylo jednak mozliwe zakazac calkowicie palenia bo “kadra” palila.
Za bezprawne palenie/ponizej 18/ wyrzucano z klubu.
Oczywiscie nie wolno tez bylo pic alkocholu I brac narkotykow.
Dopiero po kilku miesiacach dotarlo do mnie ze cala kadra jest nawalona psychotropami. Pielegniarka pracujaca tam kilka lat regularnie dostarczala szefowej lewe recepty na psychotropy. Gdy przestala to robic wyrzucono ja z pracy.

Wiekszosc dziewczat w klubie byla zabiedzona I skromnie ubrana. Przyjezdzaly z malych podwarszawskich miejscowosci. Pogladow nie mialy zadnych.
Meska czesc wychowankow ubrana byla glownie na czarno. Z grubsza byly to trzy grupy
Faszysci , satanisci I kibice Legii. Oni faktycznie rzadzili klubem.







Od rana do wieczora z kiepskiego magnetofonu brzmialy piosenki grupy “Honor”
Rudolf Hess naszym bohaterem jest
NSDAP ponad wszystko
Nasza biala rasa opanuje caly swiat.
I inne tym podobne bzdury to staly lightmotiv tych utworow.
Kadrze to nie przeszkadzalo. Faktem jest ze nie latwo bylo zrozumiec slowa I tresci w tym ponurym charkocie.
Wiekszosc kadry nie miala pojecia kim byl Hess I co znaczylo NSDAP.

Faktycznie respektowano zakaz posiadania broni.
Codzienie w skrzyni mieszczacej sie w kanciapie ladowaly noze,bagnety,lancuchy z ciezkimi klodkami, widelce,palki,prety itd.
Oddawano je wieczorem przy wyjsciu
Na poczatku gdy zaczalem tam pracowac klubem rzadzil Behemot. Wysoki, usmiechniety,inteligentny blondyn. Elegancko ubrany I bardzo pewny siebie. Ale wkroce potem dostal nozem w serce przezyl i przestal sie pokazywac. Slyszalem ze byla to zemsta
“msciciela punkow” za skatowanie I obsikanie jakiegos dzieciaka.
Po Behemocie wladze przejal Azazel.
Kurdupel o wyraznie semickich rysach. Dlugie czarne wlosy zwiazane w konski ogon. Zrosniete nad oczami geste czarne brwi Czarna koszula czarne spodnie ,czarne glany.
Ulubiona rozrywka bylo dla niego granie w klubie w pilke nozna. Trzech czterech kolesi razem z nim walilo ciezka pilka podajac ja do siebie I z satysfakcja patrzac na chowajace sie po kontach dziewczynki.
Zakazalem puszczania grupy “Honor “ w mojej obecnosci z uwagi na odruchy wymiotne
Z przerazeniem stwierdzilem ze reszta kadry kompletnie sie tym nie interesuje..

Kiedy zabronilem gry w noge na scianach klubu I w komputerze pojawily sie napisy.
W naszym klubie pojawil sie zyd. Wszyscy zydzi do Auchwitz.
Kilku “zyczliwych” wychowankow donioslo mi ze wydano na mnie wyrok I zebym lepiej przestal tu pracowac

Poruszylem temat na spotkaniu z naszym superviserem ktorym okzal sie Samson.
Byl wtedy jeszcze na swieczniku. Gwiazda TV. Uznany ekspert
Tak jak reszta kadry on tez nie widzial problemu.
“Czy ty jestes zydem “ spytal - sugerujac ze problem tkwi we mnie.
" Nie - jestem gojem "- odpowiedzialem. Samson sie zamyslil i nic juz nie powiedzial
Na tym sprawa sie skonczyla.Pomocy nie otrzymalem zadnej.

Do pracy w klubie zaczalem przychodzic z poteznym wilczurem alzackim.
Budzil zainteresowanie. Ziewajac obnazal garnitur poteznych klow.
Na pytanie – Co lubi jesc ? odpowiadalem – Faszystow na sniadanie.




Jak juz wspomnialem glowna rozrywka w klubie byla gra w bilard.
Bilard byl maly ,dziadowski, kije obgryzione, sukno poszarpane , kule obtluczone
Ale byl I wszyscy chcieli grac.

Zasada obowiazywala prosta. Przy stole zostaje zwyciezsca Kto przegral idzie na koniec kolejki. Reszta kibicuje.
Godzinami wiec gralem w bilard z coraz to nowym zawodnikiem
Wyglaszalem przy okazji swe poglady o zyciu i problemach w klubie
Najpierw poddalem pod rozwage kwestie Czy dobry kibic Legii /polskiego wojskowego klubu/ moze byc zwolennikiem Hitlera
Zastanawialem sie tez na glos czy prawdziwy faszysta moze sie nazwac zydowskim imieniem a Azazel to przeciez imie zydowskiego demona

Tradycja klubu bylo ze od czsu do czasu .dziewczeta zapraszaly jakiegos spotkanego po drodze punka I zabawialy . Klub zamykano zwykle o 8-9 wieczorem. Wtedy za punkiem wychodzila grupa “wojownikow” I w odludnym miejscu tlukla go bezlitosnie.


Gdy akcje Azazela zaczely spadac zdecydowal sie na atak frontalny. Nie czekal na wieczor. Wraz z 2 kumplami napadl na “Smiecia” w srodku dnia. Pobili ga na podworku pod klubem. Azazel zabral mu kurtke I gonil przez stare miasto . Ale goniony tym razem zachowal sie niekonwencjonalnie. Nie uciekl tylko pobiegl na policje I opowiedzial co sie stalo.
Policjanci nie mieli duzo pracy. Azazel sam wbiegl w rece gliniarzy. Dostal pare pal
Posikal sie I wydal kolegow . . W klubie byl skonczony. Dostal wyrok sadowy.
Pamietam rozpacz w glosie jego matki To nie mozliwe zeby moj synek napadal I bil kogos. Byla sprzataczka I wychowywala go samotnie.w bardzo ciezkich warunkach materialnych.

Wiekszosc w klubie to dzieci z bardzo biednych rodzin.
Glowna atrakcja dnia byla bezplatna chinska zupka I kajzerka.
Organizowalem wycieczki i wyklady.Chodzilismy do kina i do teatru.
Pamietam swa dume gdy po roku ciezkiej pracy z klubu zniknela ostatnia czarna koszula.
Bylo radosnie kolorowo. Brzmiala muzyka reage.
Dziewczynki przyniosly do dekoracji liscie kasztanowca.
To kryptopromocja marihuany – twarz szefowej wykrecal grymas zlosci.
Grajac w bilard udalem ze jej nie widze.
Potem jednak bylo zebranie kadry . Musimy zaczac bardziej oszczedzac w tym miesiacu nie bedzie dozywiania – oswiadczyla.
A ja wiedzac ze gmina srodmiescie przyznala na dozywianie 800 zl zaprotestowalem.
Dostaliscie 800 to moglibyscie chociaz 300 zlotych zostawic stwierdzilem na glos.
Nagle jasne sie stalo dlaczego mialem robic prywatne zakupy na rachunek klubu
Bylem wsciekly, praca z glodnymi dziecmi nie miala kompletnie sensu.
To byl poczatek mojego konca. Rozpoczela sie nagonka .
Rozstalismy sie za obopolnym porozumieniem stron.






.

Wednesday 17 November 2010

Uwagi do spalarni odpadow

znalezione i jakze sluszne
"Naszym zdaniem brak monitorowania wszystkich rodzajów zanieczyszczeń z komina spalarni w sposób ciągły jest niedopuszczalny. Docierają do nas liczne sygnały i wątpliwości, z których wynika, że przeprowadzanie badań niektórych związków okresowo, np. dwukrotnie w ciągu roku jest całkowicie niemiarodajne, gdyż na co dzień zakład może być eksploatowany w zupełnie inny sposób niż w terminach badań.
Ponadto z dostępnych opracowań wynika, że zmienność emisji poszczególnych zanieczyszczeń jest bardzo wysoka. Na przykład z opracowania podsumowującego pięcioletni okres ciągłych badań w spalarni Spittelau w Wiedniu wynika, że zmienność zawartości np. rtęci w spalinach jest aż sześciokrotna. (‚Online-Messung der Stoffbilanz auf der MVA Spittelau, Endbericht, Synthese der Resultate 2000-2004’ Leo S. Morf, Eva Ritter, Paul H. Brunner , Wien - Zürich 2005, https://www.wien.gv.at/umweltschutz/pool/pdf/spittelau05.pdf ).
Z kolei artykuł w Chemosphere (Hajime Tejimaa, Masahide Nishigaki, Yasuyuki Fujita, Akihiro Matsumoto, Nobuo Takeda and Masaki Takaoka. Characteristics of dioxin emissions at startup and shutdown of MSW incinerators, Chemosphere, Volume 66, Issue 6, January 2007, Pages 1123-1130) pokazuje znaczny wzrost emisji dioksyn w okresach rozruchu i wygaszania pracy spalarni. Oznacza to, że pomiar emisji dioksyn 2 razy w ciągu roku jest całkowicie niewiarygodny.
Dlatego tez, mając na uwadze wymóg najlepszej dostępnej techniki (BAT), domagamy się wyposażenia instalacji w ciągły pomiar co najmniej wszystkich zanieczyszczeń objętych pozwoleniem zintegrowanym. Skoro spalarnia Spittelau jest wyposażona w taki monitoring, to znaczy, że zgodnie z przepisami o BAT ZUSOK po modernizacji tez musi być wyposażony w takie systemy, bo SA one dostępne i stosowane w innych instalacjach. To samo odnosi się do ciągłego pomiaru dioksyn i furanów. Technologia ta jest dostępna od kilku lat, a skoro tak, to jest najlepszą dostępną techniką i powinna zostać zastosowana w przedmiotowej instalacji”.



Jesteśmy przekonani, że załączone materiały pozwolą Państwu rzetelnie ocenić zagrożenie ze strony spalarni:
1. Stowarzyszenie Technologii Ekologicznych: „Uwagi – 2 do raportu OOSbudowy spalarni odpadów w Białymstoku” – całość materiału odnosi się do planowanej podobnej instalacji spalarni w Białymstoku, a na str. 21 i 23 jest o problemie z tlenkami azotu, na str. 23 do 25 o pyle drobnym PM2,5, na str. 26 o rtęci, na str. 27 o dioksynach.
2. E.L. Gregoraszczuk: „DIOKSYNY- CZYNNIKI ZABURZAJĄCE FUNKCJE ENDOKRYNNE” – bardzo dobrze opracowanie przedstawiające wpływ dioksyn na zdrowie człowieka
3. Adam Grochowalski Politechnika Krakowska: „Zagrożenia chemiczne związane z gospodarowaniem odpadami niebezpiecznymi” - ( np. str. Termiczne metody niszczenia odpadów niebezpiecznych – problem z dioksynami i Badania naukowe nad ograniczeniem powstawania substancji szkodliwych
4. Informacja PAP (http://www.ebrzuszek.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=675) : „Wdychanie w ciąży zanieczyszczonego powietrza wpływa na IQ dziecka” - Dzieci kobiet narażonych w ciąży na duże zanieczyszczenie powietrza wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi, mają w wieku 5 lat wskaźnik inteligencji (IQ) niższy od rówieśników
5. opracowanie: „DIOKSYNY” – o źródłach powstawania dioksyn i o skutecznych katalizatorach
6. pismo do prezydenta Białegostoku od Stowarzyszenia Ekologiczny Białystok o szkodliwości pyłów PM2,5

Thursday 4 November 2010

odpady toksyczne

Po raz kolejny w październiku 2010 gesty czarny śmierdzący i toksyczny dym obwieścił
Mieszkancom Wałbrzycha ze plonie wysypisko smieci.
Kiedys byla tam kopalnia.Kopalnie zamknieto .Potem saperzy wysadzili szyby.
Od 2001 r
Na terenie bylej kopalni wegla w niecce gdzie był staw miesci się obecnie Składowisko odpadow Przemysłowych i Zakład Recyklingu odpadow.
Wg Raportu WIOS "Teren składowiska nie jest w pelni ogrodzony"
Znajduja tu się smieci komunalne i
Odpady toksyczne :,smary, oleje ,azbest plastiki.Czesto na beczkach z trucizna widac niemieckie napisy.
Na wysypisko to trafiaja tez odpady szpitalne


W 2008 r co najmniej 1000 ton i w 2009 co najmniej 300 ton.
Czesc tych odpadow miele się i brykietuje tworząc tzw paliwo alternatywne /kupuja je cementownie/
Czesc skladuje w kwaterach.
Odpady medyczne po autoklawowaniu wymieszane z innymi odpadami„zostaly złożone na wierzchowinie kwater składowych w sposób nieupozadkowany i nieselektywny bez zageszczenia i przykrycia warstwa izolacyjna”
Tyle protokol WIOS z 2009r
Dzierzawca wysypiska firma MO-Bruk zostal ukarany kwota 1000 zl i odmówił zaplacenia kary
Od czasu powstania w 2001 r na wysypisku regularnie wybuchaja pozary. Było ich już 20
Wg strazy pozarnej ewidentne sa podpalenia.
Duza czesc odpadow szpitalnych to PCV. Palone PCV wytwarza DIOKSYNY.Sa to silnie rakotworcze zwiazki.
Do Wałbrzycha setki ton warszawskich odpadów medycznych m In. Przekazala firma EMKA. z Żyrardowa.
Zaufaly jej i zapłaciły grube pieniądze takie szlachetne zakłady Opieki Zdrowotnej
Jak Centrum Onkologii-Instytut im M.Sklodowskiej Curie 16MG/M-cu
Instytut Gruźlicy i Chorob Pluc ul Plocka Warszawa
Mazowieckie Centrum Leczenia Chorob Pluc i Gruźlicy Otwock
Szpital Wolski im dr Anny Gostynskiej ul Kasprzaka
Wojskowy Instytut Medyczny ul Szaserow 30 MG/M-cu
I wiele innych
Czas umowy obowiazuje do polowy 2011 roku.



Szpitale i Zakłady Opieki Zdrowotnej winny poczuwac się moralnie by odpady odplatnie przekazywane do zabezpieczenia nie trafialy na tak dziadowskie wysypiska

zainteresowanym polecam filmy na you tube Wystarczy wklepac "wysypisko Walbrzych"

Monday 27 September 2010

Wolnosc i Pokój

tekst Irka odrzucony przez Gazete Wyborcza i Tygodnik Powszechny
mysle ze warty upowszechnienia

KLAUZULA SUMIENIA w III RP
Spisane będą czyny i rozmowy...

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł pana Rafała Kalukina pt. “Sandwicze kontra ZOMO” (Gazeta Wyborcza - Duży Format, nr 32, z dn. 19 VIII 2010 r.) będący Jubileuszową laurką z okazji 25-lecia powołania Ruchu “Wolność i Pokój”.
Niektórych bohaterów tego artykułu poznałem, gdyż w roku 1987 zainteresowało się mną WKU, chcąc wręczyć mi powołanie. To spowodowało mój akces do WiP-u. Jurek Kolarzowski, Jarema Dubiel czy też Gwidon Zlatkes wprowadzali mnie, homo novus, w tajniki działania Ruchu. W tym czasie uwięzionych było kilku WiP-owców, w więzieniu głodował Sławek Dutkiewicz. Dołączyłem do akcji odsyłania książeczek wojskowych, początkowo starając się o służbę zastępczą, później radykalizując swój protest.
Piszę o tym nie po to, by prężyć zboWiPowską pierś, lecz z powodu tego, co autor napisał na końcu artykułu, a co powinno być właściwie naświetlone i sprostowane.
Główna teza artykułu Kalukina, że Ruch "Wolność i Pokój" skończył się w roku 1989, nie jest prawdziwa! Autor pisze: “WiP-owcy są dosyć zgodni: ruch obumarł, bo osiągnął swoje cele. (...) W latach przełomu otworzyło się tyle nowych możliwości, że każdy poszedł w swoją stronę.” Fakt, od momentu wprowadzenia w Polsce (w roku 1988) ustawowego prawa do służby zastępczej ze względu na sprzeciw sumienia i wyznania - wywalczonego dzięki WiP-owi - status prawny obdżektorów (czyli osób odmawiających służby wojskowej) uległ zasadniczej zmianie. Upadający reżim komunistyczny zaprzestał represji. Służbę zastępczą otrzymywał każdy, kto się o nią starał. Jednak uchwalona Ustawa była zła i od początku nie spełniała oczekiwań WiP-u. Alternatywną służbę wciąż traktowano jak próbę wymigania się od obowiązku obrony Ojczyzny. Jak na ironię, sytuacja obdżektorów pogorszyła się, mimo że wielu działaczy Ruchu po “okrągłym stole” weszło w strukturę władzy. Na początku lat dziewięćdziesiątych tysiące osób było represjonowanych za chęć skorzystania z przysługującego im prawa. Najpierw większość skazywano na kary więzienia w zawieszeniu, później zaostrzono represje i młodych ludzi zamykano. Pozostałym łamano sumienia zmuszając do wdziania trepów. Szerokim echem odbiło się skazanie w 1992 roku na 1,5 roku więzienia Romana Gałuszko, który powołując się na wyznanie wiary katolickiej - na V przykazanie i ewangeliczny nakaz miłości nieprzyjaciół, odmówił pełnienia służby z bronią w ręku. Pomimo protestów i apeli o jego uwolnienie - między innymi katolickiej organizacji Pax Christi, czy studentów KUL, oraz uznania przez Amnesty International Gałuszko i innych skazanych obdżektorów za w i ę ź n i ó w s u m i e n i a, mimo listów poparcia i apeli Parlamentarzystów - musiał on odsiedzieć swoją karę w więzieniu. Ówczesny prezydent, Lech Wałęsa, nie skorzystał wobec pacyfisty z prawa łaski, za to w tym samym czasie ułaskawił słynnego gangstera “Słowika”, zamieszanego później w zabójstwo komendanta głównego Policji generała Papały. Widać pacyfiści, chcący skorzystać z przysługującego im prawa, stanowili dla odrodzonej Polski większe zagrożenie niż uwikłanie państwa w mafijno-gangsterskie powiązania. Nie jest zatem prawdą, że Ruch “Wolność i Pokój” wraz z nową Polską osiągnął swoje cele określone w Deklaracji założycielskiej z 1985 roku. Poza walką o zmianę roty przysięgi wojskowej LWP i o prawo do otrzymania służby zastępczej (metodami obywatelskiego nieposłuszeństwa o pięknej tradycji: Gandhi, Martin Luther King czy Solidarność!), WiP stawiał sobie także ambitniejsze cele: obrona praw człowieka i budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Z odwołaniem do wartości chrześcijańskich i innych tradycji kulturowych, w duchu tolerancji i otwarcia, a w wersji Jana Rokity – w duchu społecznej nauki Kościoła katolickiego. Właśnie to miał na myśli Jacek Czaputowicz, jeden z inicjatorów Ruchu, gdy oburzał się jak WiP porównywano z “happeniarską” Pomarańczową Alternatywą!
Wolna Polska nie okazała się łaskawa dla swoich dzieci. Złożyło się na to wiele czynników, m.in. wysokie bezrobocie, które powodowało, że przyznanie służby zastępczej stawało się fikcją, np.: z ogólnej liczby 14 775 osób, którym w latach 1989-93 przyznano służbę zastępczą, pracę otrzymało zaledwie 6 925 osób. Ta niekorzystna tendencja apogeum osiągnęła w 1992 roku (w roku skazania Romana Gałuszko), gdy z ogólnej liczby 3 672 osób, które otrzymały służbę zastępczą, pracowało zaledwie 300 osób! Procent decyzji odmownych wyraźnie wzrósł począwszy od 1991r., osiągając wielkość 35-40% w roku 1995 (za: Analiza realizacji służby zastępczej, opracowanej przez prof. Wojciecha Modzelewskiego, na zlecenie Komitetu Badań Naukowych Instytutu Studiów Politycznych PAN.).
Dlaczego, mimo istnienia prawa do o t r z y m a n i a służby zastępczej, młodzi ludzie trafiali do więzień? Kto dzierżył nić Ariadny w tym labiryncie? O ile nie trudno zrozumieć przesłanki do represjonowania w zaraniu III RP specyficznej grupy obywateli, to trudno pogodzić się z indolencją instytucji państwowych i pozarządowych powołanych do ich obrony. Nikt nie zrobił rzetelnej analizy prawnej, a jak zrobił, to schował ją do szuflady. Wystarczy wspomnieć o “bezradności” ówczesnych Rzeczników Praw Obywatelskich (Ewy Łętowskiej, później Tadeusza Zielińskiego), którzy uznali, że nie ma możliwości obrony praw obywateli, mimo że łamano Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej! Uzasadnienie do wyroku NSA z 19 maja 1991 r. wskazało, że istnienie powołanych na mocy ustawy, komisji “oceniających sumienie” obdżektorów, wchodzi w jawny konflikt z art. 82 Konstytucji RP, gdyż: "należy podnieść, że przekonania religijne i wyznawane zasady moralne stanowią korelaty wolności wyznania i wolności sumienia, podniesionych w art. 82 Konstytucji RP do rzędu prawa obywatelskiego. W konsekwencji tego nie podobna się zgodzić z poglądem, by skierowanie poborowego do odbycia służby zastępczej uzależnione było od uznania komisji poborowej.". Późniejsze wyroki NSA przychyliły się już do innej interpretacji, choćby w sprawie Romana Gałuszko. A przecież sprzeczność orzeczeń NSA, wobec faktu więzienia setek osób, był wystarczającym powodem do zaskarżenia przez Rzecznika Praw Obywatelskich danej Ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Uchybień było znacznie więcej, chociażby fakt sądzenia cywilów przez sądy wojskowe, brak instancji odwoławczej od wydanych decyzji, co pozbawiało obdżektorów prawa do merytorycznej obrony przed niezależnym i niezawisłym sądem, itd. Nikomu to nie przeszkadzało!? Więcej, wszystko wskazuje, że to było c e l o w e działanie, tym bardziej, że Gałuszko powołał się na wiarę katolicką, a zdecydowana większość poborowych deklarowało takie wyznanie. Zagrażało to poważnym osłabieniem Sił Zbrojnych państwa, opartych na powszechnym poborze. Nie przeszkadzał nawet fakt, że taki stan rzeczy nosił znamiona czynu karalnego - w myśl artykułu 192 kk, każdy kto "ogranicza obywatela w jego prawach ze względu na jego bezwyznaniowość lub przynależność wyznaniową, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5". Skoro nie było winnego, to winą obarczało się obdżektorów. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku Romana Gałuszko, o ile - zgodnie z nauką Kościoła katolickiego - miał prawo otrzymać służbę zastępczą. Jest to pierwszy, rażący przykład, na instrumentalne potraktowanie religii w III RP dla doraźnych celów politycznych. I na dyskryminację w wolnej Polsce... katolików, odmawiając im prawa do korzystania z konstytucyjnych praw obywatelskich ze względu na wyznawaną religię! Przecież Ordynariat Polowy nie zastąpi - nawet katolikowi! - sumienia. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w dyskusji do zapisu w dokumencie Gaudium et Spes (KDK79) Soboru Watykańskiego II biskupi postawę jaką wykazał się Roman Gałuszko nazwali p r o f e t y c z n ą i godną naśladowania (pisał o tym o. Jacek Salij w artykule ,,Problem odmowy służby wojskowej na Soborze Watykańskim II'' w: nr 7-8, 1987 r.). W Polsce premierem była wtedy Hanna Suchocka, której rząd miał zaplecze w UD, KL-D i ZCh-N. Gdy wspomnę, że w tym samym czasie drugą ręką podpisywano m.in. Konkordat, wszystko staje się jasne. Nie trzeba udowadniać, że nie jest się wielbłądem, gdy jest się... kozłem ofiarnym. W paszczy Minotaura!
Wróćmy do meritum. Wielu WiP-owców w 1989 roku postąpiła w myśl zasady Piłsudskiego: jadąc tramwajem “antymilitaryzm” wysiedli na przystanku “niepodległość”. W przypadku liderów ich odejście rzeczywiście było osłabieniem Ruchu. Czy była to forma dezercji? Na pewno grzech zaniechania. Chyba, że traktowało się WiP właśnie koniunkturalnie, jako jedną z płaszczyzn walki z komuną. Jan Rokita przyznaje się do tego bez ogródek. W tym sensie WiP przerósł swoich twórców.
W 1989 r. Ruch “Wolność i Pokój” nie osiągnął swoich celów: istnienie ustawy nie dawało żadnych gwarancji zaprzestania represji wobec obdżektorów. Tym razem przez nowe władze. Szybko okazało się, że obrona podstawowych praw człowieka i budowanie społeczeństwa obywatelskiego, są zawsze aktualne! WiP obumarł – twierdzi Kalulin - bo wygasł entuzjazm i chęć “zabawy”, skoro już można było zająć się polityką “nie dla szczeniaków”, taką przez duże P. Z drugiej strony autor wspomina, przytaczając słowa Jacoba, że TAK “zabawowy” ruch jak WiP “w normalnym państwie(...) stanie się zagrożeniem”. Brakuje tu konsekwencji, bo: albo “szczeniackie” zabawy, albo “groźne”; a jeżeli “groźne”, to dlaczego? Jacek Czaputowicz mówi wprost, że to “solidarnościowa ekipa” obawiała się, że WiP może skierować się przeciwko niej samej i sama stępiła go, obdarowując jednych atrakcyjnymi stanowiskami, a innych spychając poza nawias życia publicznego. O jednych i o drugich Kalukin napisał, przedstawiając sylwetki wybranych osób. Zapomniał jednak o t r z e c i e j kategorii (czy błąd umyślny?) - o tych którzy nie zamierzali rezygnować i nie złożyli broni, oczywiście non-violence.
Należy to jasno postawić i sprostować, bo w artykule z Dużego Formatu, zauważam brak znajomości przez autora faktów. Otóż jeden z bohaterów artykułu, Piotr Niemczyk, na ogólnopolskim zlocie WiP-u w Rabce we wrześniu 1988 r., poddał pod głosowanie propozycję rozwiązania Ruchu, przez większość uczestników odrzuconą. Ruch “Wolność i Pokój” w 1989 roku choć stracił impet to nie stracił morale. Kalukin wspomina o demonstracji pod ambasadą USA (być może sponsorowanej przez Irakijczyków) przeciwko wojnie w Zatoce Perskiej wiosną 1991 r., w której to po raz ostatni widziano szyld WiP-u, trzymany przez osoby, które z “prawdziwymi WiP-owcami” nie miały nic wspólnego. Nie będę tego teraz komentował, choć domyślam się kto ją mógł zorganizować... Po kolei. W połowie roku 1989 warszawski ośrodek WiP-u rzeczywiście był zdezintegrowany. Wielu “starych” działaczy odeszło - jak to ujął autor - do “nowych możliwości”. Nie wszyscy. Ostała się grupa działaczy młodszego pokolenia, która załapała się na uliczne “zadymy”, na konspiracyjne spotkania w salach katechetycznych, na Hyde Parki ze słynnym mottem “pałą nie zatrzymasz myśli, myślą nie zatrzymasz pały”, czy też na Konferencje Praw Człowieka, jak ta międzynarodowa w kościele Arka w Mistrzejowicach zorganizowaną przez WiP i Solidarność, podczas gdy na Śląsku zaczynały wybuchać strajki górników, które później wyciszył Wałęsa, gdy dostał obietnicę rozmów w Magdalence. Ci młodsi, do których zaliczał się niżej podpisany, nie zamierzali iść do wielkiej Polityki, bo kto by ich tam chciał. Działaliśmy dalej, raz - z racji kontynuacji, dwa - bo wprowadzona ustawa była zła i nie zapewniała otrzymania służby zastępczej, trzy - w myśl niepisanej reguły, że każdy kto działa zgodnie z celami WiP-u, bez uciekania się do przemocy, ma prawo używać nazwy Ruch "Wolność i Pokój"! W warunkach reżimowych właśnie przyjęcie tej prostej zasady sprawiło aż taką hossę Ruchu, w nowych gwarantowało jego żywotność. Warszawski WiP! (Wypal i Podziękuj!;) na nowo skonsolidował się podczas ponad miesięcznej pikiety WiP-owskiej pod Sejmem późnym latem 1989 r.. (Obdżektorzy głodowali wtedy domagając się objęcia ich służby prawem kodeksu pracy.). Ze Staszkiem Zubkiem na czele i ze wsparciem Radka Hugeta (tzw. “jastrząbkami pokoju” - działaczami krakowskiego WiP-u), a także posła Radka Gawlika (ex WiP-owca z Wrocławia, późniejszego wiceministra ochrony środowiska). To wtedy marszałek Stelmachowski domagał się, by rozgonić protestujących obdżektorów, bo budynek Sejmu to nie Hyde Park, przed którym może demonstrować każdy, kiedy chce i w byle sprawie. To wtedy, po raz ostatni, do głodujących “pacyfistów” wyszedł Jacek Kuroń i gdy zobaczył jak obdżektorzy leżę na tekturowych pudłach, z własnej kieszeni wyjął 100 dolarów i dał je na zakup karimat. Wcześniej - 04 VI `89, miała miejsce 5 dniowa głodówka pod Chińską ambasadą, wspólnie z ludźmi z RSA, MA i PPS-RD w proteście przeciwko rozjeżdżaniu czołgami studentów na placu Tienanmen, czy też rotacyjna głodówka w mieszkaniu Piotra Ikonowicza (z PPS-RD) o uwolnienie Vaclava Havla z aresztu, o czym skwapliwie informowało Radio Wolna Europa. Później, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, odbył się zorganizowany przez warszawski WiP kilku tysięczny przemarsz z białymi krzyżami Traktem Królewskim pod Rumuńską ambasadę, gdy Securitate strzelało z okien do własnych obywateli. Były pikiety przeciwko budowie tamy w Czorsztynie. Były pikiety na zadaszeniu Rotundy w centrum Warszawy, wspierające głodujących 40 dzień WiP-owców i ekologów z Trójmiasta przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu, z epilogiem skutecznego zablokowania ruchu ulicznego na rondzie Marszałkowska/Aleje Jerozolimskie, przez pół godziny w godzinach szczytu. Były próby przeniesienia na grunt polski idei Marszów Wielkanocnych, z hasłami “Ruskie czołgi do Wołgi” i domagającymi się rozwiązania obu bloków militarnych, w domyśle Układu Warszawskiego. Warto wspomnieć o rozmowach w Sejmie z przedstawicielami Sejmu i Senatu m.in. z marszałkiem Andrzejem Wielowieyskim i z Aleksandrem Małachowskim, po tym, gdy anarchiści z Międzymiastówki powybijali szyby w Parlamencie żądając dostępu do telewizji. To na tym spotkaniu przedstawiciel WiP-u, w osobie piszącego, twierdził, że nie chodzi tylko o jednorazowe wpuszczenie “na antenę”, ale o stworzenie konstytucyjnych gwarancji n i e z a l e ż n o ś ci publicznych mediów! Były pikiety pod NSA w Warszawie w obronie krakowskich Błoni, na których Panamerican zamierzał wybudować kompleks hotelowy. Pikiety pod Sejmem i w Ministerstwie Zdrowia na Miodowej, gdy przebywali tam przeganiani zewsząd nosiciele wirusa HIV, którym w Rembertowie tłum groził spaleniem żywcem... Czy WiP, zgodnie z tezą Kalukina, rzeczywiście wtedy już nie istniał? To kto to robił? Krasnale? Wypomnę akcję WiP-u i anarchistów palenia książeczek wojskowych na Placu Zamkowym w Warszawie w 1992 r., w proteście na nasilenie się represji za odmowę służby wojskowej. Wytknę trzydniową akcję z RSA, ze Stowarzyszeniem “Objector” (założonym we Wrocławiu przez Leszka Michno i Blankę Gąsiorowską) i z Federacją Zielonych przed wyborami parlamentarnymi we wrześniu 1993 r, gdy podczas marszu na Belweder (wtedy rezydencję prezydenta) tajniacy “zwinęli” WiP-owcom transparent z hasłem: “Polska krajem więźniów sumienia!”. Gdy pod Radą Ministrów demonstranci krzyczeli do przechodzącego wtedy szefa Biura: “cześć Rokita, WiP cię wita”, co Jan skwitował “powianiem łapką” nie racząc podejść po petycję, za to Monika Olejnik przeprowadzała relację na żywo dla radiowej Trójki. O większości tych akcji pisała ówczesna prasa. Niektóre transmitowała telewizja. Ciekawe czy analizy dla UOP w tym wycinku robił wtedy Piotrek Niemczyk? Bo jeżeli tak, to czemu o tym redaktora Kalukina nie poinformował? Na pewno zauważył to Antoni Macierewicz, gdy napomknął o akcjach warszawskiego WiP-u z tego okresu, w słynnym Raporcie o rozwiązaniu WSI.
To co było siłą WiP-u w czasach komuny (rozbicie na niezależne, bez formalnych przywódców, ośrodki w całej Polsce), stało się wyzwaniem w nowych okolicznościach. Do ośrodków “czasu przełomu” ściągnęli nowi aktywiści, którzy to: albo uwiedzeni legendą pacyfistyczno-anarcho-ekologicznego ruchu, nie załapali się wcześniej na WiP, albo węszyli łatwą drogę do przejęcia nośnego szyldu Ruchu. Warto tu odsłonić rąbek z kuluarów. W Warszawie w roku `89 nastąpiło zbliżenie, nie ideowe a pragmatyczne, WiP-u i rozłamowej frakcji PPS, czyli PPS-Rewolucja Demokratyczna, którą kierował Piotr Ikonowicz. PPS-RD posiadała wtedy lepsze zaplecze finansowe, a przede wszystkim poligraficzne. Janek Tomasiewicz, zwany Drukarzem alias Ulotką, był w tych kwestiach nieoceniony. Jego ideowa PPS-RD-owska formacja nieco odbiegała od WiP-owskiej (cokolwiek to znaczy). Wcześniej także odesłał swoją książeczkę wojskową, bywał na spotkaniach WiP-u, proponując swoje niezastąpione usługi. Czasem zdarzało mu się drukować plakaty podpisując je jako WiP, bez konsultacji z innymi. Jednak przysłowiową kroplą, która doprowadziła do rozejścia się dróg i wyodrębnienia frakcji(?) (która to najprawdopodobniej zrobiła demonstrację pod ambasadą USA przeciwko I wojnie w Zatoce – o której wspomniał redaktor Kalukin), był wywiad z Tomasiewiczem jaki latem 1990 r. wydrukowała na czołówce Trybuna (ś.p. Ludu – naczelny organ PZPR). Był to okres przywracania nauki religii w szkołach, początku dyskusji o Konkordacie. Janek podając się za reprezentanta Ruchu stwierdził, że WiP będzie blokował budynki w całej Polsce i nie wpuści katechetów do szkół!
Tego było za wiele. W liście do Trybuny “WiP Warszawa” stanowczo odciął się od słów Tomasiewicza, stwierdzając, że są to prywatne poglądy Janka, który choć jest uczestnikiem WiP-u, to nie ma żadnego mandatu na składanie tego rodzaju deklaracji w imieniu całego Ruchu. Takie decyzje mogą zapaść tylko na ogólnopolskim spotkaniu WiP. Trybuna długo zwlekała z drukiem sprostowania i dopiero po groźbie procesem sądowym zamieściła je na pierwszej stronie w dniu 1 września. Zaraz po wydrukowaniu przez Trybunę wywiadu z Tomasiewiczem z kręgów Kurii Warszawskiej były wystosowane do niektórych założycieli WiP-u, prośby o rozwiązanie ruchu, co zapobiegłoby tego rodzaju nadużyciom w przyszłości. Nie mogło się to stać z przyczyn formalnych - oficjalnie nie było struktury władzy ani przywódców, którzy mogliby tego dokonać. Mógł to zrobić tylko zjazd WiP. Nie było też takiej potrzeby.
Gwoli ścisłości wspomnę jeszcze o wspólnych z anarchistami akcjach bezpośrednich, np. takich jak: przykuwanie się łańcuchami do bram Belwederu podczas licznych pikiet, “murale” - czyli pisanie haseł na murach, czy też o pracy u podstaw polegającej na monitorowaniu skali represji, prowadzeniu punktów porad prawnych, występowaniu w roli "czynnika społecznego" przed komisjami poborowymi czy sądami, drukowaniu i kolportażu ulotek, zinów, organizowaniu koncertów, debat, sympozjów i wielu innych tego typu działaniach podejmowanych zarówno przed jak i po zwolnieniu Gałuszko, za to dalszym więzieniu dziesiątek innych obdżektorów. Działało kilka niezależnych ośrodków: m.in. w Poznaniu z Patyczakiem na czele (twórcą słynnej undergroundowej kapeli Dzieci Sida), w Krakowie, Gorzowie Wlkp., zdaje się, że w Rzeszowie, Opolu, Trójmieście i w kilku innych miejscowościach. Czerpiąc z doświadczeń WiP-u w drugiej połowie lat `90 powstała PKU – Pacyfistyczna Komenda Uzupełnień, z siecią punktów informacyjno-doradczych rozsianych w całej Polsce. Próba reaktywacji Ruchu w skali kraju, jesienią 1992 roku, na zwołanym ogólnopolskim spotkaniu WiP w Krakowie, jak widać teraz , nie powiodła się.

Jednak idee ruchu były i są nośne: na KUL-u (na przełomie roku 92/93) studenci m.in. związani z WiP-em, zaczęli zbierać podpisy pod petycją do Prezydenta Wałęsy o uwolnienie Romana Gałuszko i do Episkopatu o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Sprowokowało to konflikt między Samorządem Studenckim, który poparł inicjatywę petycji, a władzami Uniwersytetu. Eskalacja konfliktu sparaliżowała działanie Senatu KUL. Przedstawiciele studentów wystąpili w proteście z tego gremium, domagając się większego otwarcia i r e f o r m w duchu Konstytucji Apostolskiej Jana Pawła II o Uniwersytetach Katolickich. Najważniejszymi postulatami studentów było: zwiększenie liczby przedstawicieli studentów w Senacie i Radach Wydziałów oraz Sekcji do 30%(!), wpływ na wybór prorektora ds. studenckich, możliwość wpływu na program i tok studiów, na swobodny wybór egzaminatorów, wykładowców, seminariów na innych kierunkach, wprowadzenie punktowego systemu zaliczeń, możliwość opiniowania i oceny wykładowców, swoboda organizowania przez studentów i młodszą kadrę naukową sympozjów i konferencji naukowych, zwiększenie wymiany naukowej z zagranicą, przekazanie 2/3 sumy czesnego na działalność organizacji studenckich, prawo do zwoływania przez Samorząd zgromadzeń studenckich bez zgody rektora, otwarcie się KUL na “wielość nurtów i tradycji kulturowych istniejących wewnątrz Kościoła i poza Kościołem poprzez inicjowanie dialogu” i utworzenie Samorządowego Forum Dyskusyjnego “mającego prawo zapraszania różnych prelegentów bez potrzeby uzyskiwania akceptacji ze strony władz”, wydzielenie koedukacyjnych akademików dla... małżeństw, itd. Teraz dla wszystkich wydaje się to być normą? Wtedy była to REWOLUCJA! Przynajmniej na KUL-u. W reakcji władze uczelni próbowały ingerować w zapisy Regulaminu Samorządu i Studiów, wbrew Ustawie o szkolnictwie wyższym!, chcąc ograniczyć rolę i kompetencje Samorządu Studentów. Śp. ksiądz prorektor Bartkowski na ogólnopolskim spotkaniu rektorów szkół wyższych proponuje wprowadzenie zmian w w/w Ustawie, zmniejszając udział studentów w ciałach kolegialnych uczelni z 10% do symbolicznych kilku(!). W proteście studenci planują strajk. Ks. Rektor, prof. Stanisław Wielgus, w prywatnej rozmowie nazwał inicjatorów “zadymy” agentami inspirowanymi z zewnątrz w celu zniszczenia KUL, zaś skądinąd znany Artur Zawisza - wówczas student, rwał petycje z zebranymi podpisami w obronie Gałuszko na strzępy i kopniakiem łamał tablicę z wymalowaną pacyfką (to wtedy przylgnęło do niego miano “Wąsate Słoneczko”). Opus Dei z nami! – mówili samorządowcy - Papież już wie, co dzieje się na Jego KUL-u. Prof. Wielgus zaprasza studentów “z łapanki” na specjalne posiedzenie Senatu, bo “w związku z płynącymi niepokojącymi sygnałami” KUL wizytuje ówczesny minister edukacji narodowej Zdobysław Flisowski, najwyraźniej chcąc stłamsić studencką “rebelię” i zapobiec rozlaniu się jej na inne ośrodki akademickie w Polsce. Episkopat milczy! - wiemy dlaczego. Co zrobił Lech Wałęsa, też wiemy. Nb. To studenci na powitanie Lecha Wałęsy, gdy odwiedził KUL-u przed wyborami prezydenckimi w 1991 r., wywiesili transparent: “Ignorancja w połączeniu z władzą rodzi szaleństwo” - cytując Arystotelesa. Epilog był taki, że po roku rewolty, i po relegowaniu z tej katolickiej uczelni przewodniczącego Samorządu oraz inicjatora obrony Gałuszko (WiP-owca), Jerzy Urban miał używanie na łamach swojego antyklerykalnego periodyku. Ale... do myślenia daje do dziś.
Teraz, papież Polak z okna Pana spogląda – jak powiedział Benedykt XVI. Tyle że, podobno, był/jest zbyt ekumeniczny... Tak, na marginesie.

Koniec końców, dopiero w roku 1997 do artykułu 85 nowej Konstytucji RP (nb. odrzuconej przez większość obywateli (58%), która nie poszła na referendum) dodano punkt 3, podnosząc prawo do odmowy służby z bronią w ręku na rzecz służby zastępczej do rangi p r a w a k o n s t y t u c y j n e g o - po blisko 9 LATACH! od momentu uchwalenia ustawy o prawie do służby zastępczej, którą wywalczył Ruch “Wolność i Pokój” w pierwszym, konstytutywnym okresie działania. Czy byłoby to możliwe, gdyby WiP oraz inne ruchy i organizacje, zaprzestały w roku 1989 stanowczo domagać się od rządzących przestrzeganie praw człowieka w ogólności, a prawa obdżektorów w szczególe? Szczerze w to wątpię.
Redaktor Kalukin ma rację pisząc, że epilog dopisało życie, gdy jeden z byłych uczestników WiP-u, Bogdan Klich, przeprowadził “operację” zniesienia powszechnego poboru na rzecz armii zawodowej. Tym bardziej nieuzasadnione jest d z i e l e n i e WiP-owców na tych “prawdziwych” z przed 1989 roku i tych “nie prawdziwych” w wolnej Polsce! Działania per se świadczą o ciągłości WiP - u , a nie uznanie takiej czy innej koterii, która za nimi stoi. Ciągłość to realizowanie stawianego sobie celu! A ten, w roku 1989 - w świetle represjonowania obdżektorów przez lwią część lat `90 - nie został osiągnięty. Ranga WiP-u była adekwatna do sytuacji w jakiej przyszło mu funkcjonować, zarówno przed jak i po roku `89. Czemu zatem służy cenzurowanie faktów i zmienianie historii? Czy ta wiedza jest wciąż "groźna"? Trąci to Orwellem.
Poważnym błędem metodologicznym jest pisanie o WiP-ie bez odniesienia do okresu jego działalności pominiętego przez redaktora Gazety Wyborczej (JUBILEUSZOWO wypadałoby!). Zakładam, że nieco przybliżyłem wiedzę o tych “mało znanych” faktach. Temat, który Kalukin poruszył dotyczy najnowszej historii Polski, która cały czas wzbudza wiele sporów i kontrowersji. W tym znaczeniu nie jest to temat historyczny sensu stricto. Jest on cały czas aktualny. Jak wiemy historia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

/.../ Ireneusz Ziółkowski

Friday 18 June 2010

recenzja

Witam!
> Czy widział Pan film pod tyt "Garbage Warrior"? Można to ściągnąć na Vuze. Tak mi sie spodobał, że kupiłem go bez zastanawienia. To jest o domach ekolog i autonomicznych jednocześnie. O tym co może 1 człowiek zrobić jeśli ma dużą motywację. W Czechach film chodził w kinach pod tyt " Architekt odpadu". Super! Pan to paktykuje od dawna. Chętnie bym recenzję na blogu przeczytał.
> Pozdrawiam!
> Jarek
>
Witam
Tematyka swietna Mozna dom zrobic nawet z toksycznych odpadow.Film poszerza swiadomosc i uczy konkretnych rozwiazan
Osobiscie jako material budowlany wole zamiast starych opon worki z piaskiem lub kostke slomiana.
Ale sa sytuacje ze i opony moga sie przydac.
Troche przydlugie monologi
Film wart obejrzenia
pozdrawiam
Jarema

Wednesday 31 March 2010

Warsztaty budownictwa z piasku,gliny i slomy


MAJ
Pod Płońskiem, 60 km od Warszawy.
25-26-27 Maja, Budowa kopulki z piasku stabilizowanego w workach /Sand bag building/
• Fundament
• Schody
• Izolacja
• Zasady zadaszenia
• Luk wejsciowy

29-30-31 Maja, Tynkowanie glina.
• Poznawanie gliny
• Przygotowanie mieszanki tynkarskiej
• Przygotowanie tynku zewnetrznego
• Przygotowanie tynku wewnetrznego
• Przygotowanie mieszanki malarskiej I wykonczeniowej na bazie kleju naturalnego
• Przygotowanie kleju
• Izolacja ze slomo-gliny
• Tynkowanie kopulki z piasku, malowanie I rzezbienie sciany.


Jakies zdjecia


LIPIEC
Pod Olsztynem, gm. Jonkowo.
2-3-4 Lipca, Warsztaty ‘straw bale’ – budowa z kostki slomianej.
• Zasady budowy wlasciwego fundamentu lub podmorowki.
• Montowanie oczkowanych pretow w fundamentach,
• Wykonamy szybka podmorowke z workow wypelnionych piaskiem i zwirem.
• Stabilizacja wstepna do pierwszej warstwy kostki słomianej
• Zasady dotyczące właściwej kostki./kolor, zapach,kompresja/
• Dzielenie kostki na mniejsze kawalki
• Zszywanie kostek i stabilizacja sciany
• Przygotowanie drabinki wieńczącej
• Kompresowanie sciany.

6-7-8 Lipca - warsztaty tynkowania glina.

• Zlote zasady tynkowania słomianej sciany
• Tynk gliniany wstępny
• Przygotowanie tynku japońskiego
• Tynkowanie zasadnicze
• Okienko prawdy

* nocleg na strychu mieszkalnym lub we wlasnym namiocie
* zapewniamy obiad wegetarianski
Cena: 400zl za warsztat ( 105 Euro).



100 km od Gdanska, gm. Tuchomie
www.dowsiwrota.kaszuby.pl

12-13-14 Lipca, budowa kopulki z piasku stabilizowanego w workach ‘Sand bag lub earthbag’. Budowanie kurnika.
• Fundament
• Izolacja
• Zasady zadaszania
• Luk wejściowy
16-17-18 Lipca, Warsztaty tynkowania glina
• Przygotowywanie mieszanki tynkarskiej
• Przygotowywanie mieszanki izolacyjnej
• Przygotowywanie mieszanki malarskiej i wykończeniowej na bazie kleju naturalnego
• Przygotowywanie Kleju
• Tynkowanie kopulki,malowanie i rzeźbienie sciany

* nocleg w stodole lub we wlasnym namiocie.
* zapewniamy obiad wegetarianski
Cena: 400zl za warsztat., 700zl za dwa warsztaty.
Chetni z ukrainy i bialorusi 50 Euro za warsztat.

Ulotka (Warsztaty Kaszuby)




SIERPIEŃ
Okolice Suwalk.
2-3-4 Sierpnia, Budowa kopulki z piasku stabilizowanego w workach ’Sand bag’.
• budowanie kopolki
• Luk wejściowy

7-8-9 Sierpnia, Warsztaty tynkowania glina
• Przygotowywanie mieszanki tynkarskiej
• Przygotowywanie mieszanki izolacyjnej
• Przygotowywanie mieszanki malarskiej i wykończeniowej na bazie kleju naturalnego
• Przygotowywanie Kleju
• Tynkowanie kopulki,malowanie i rzeźbienie sciany
*Nocleg w namiocie, lub agroturystyka
*wspolnie robimy posilek wegetarianski
Cena: 350zl za warsztat., 600zl za dwa warsztaty.

Monday 25 January 2010

Mroz i policja


NIEDZIELA 24012010 GODZ 20

W poblizu stacja Metro Politechnika stoja wielcy tlusci demonicznie usmiechnieci policjanci.
Opatuleni w cieple kurtki i czapki uszanki.
Pomiedzy nimi chudy , w cienkiej kurteczce z gola glowa ostrzyzony na jeza
chlopak lat 17-18.
Sina twarz sine wargi.
Stoja , milcza ,pewnie czekaja na potwierdzenie danych.
Takie potwierdzenie trwa czasem pol godziny
Policjanci sie ciesza.
Torturuja dzieciaka mrozem. Nie ponosza odpowiedzialnosci
Temperatura -30 wieje wiatr.
Obok cieple metro.

Tuesday 5 January 2010

Brawo Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite



Oto słowa zasługujące na szacunek .
Nic dziwnego ze prezydent kobieta cieszy się na Litwie ogromną popularnością.

„ Zamkniecie Ignaliny oznacza początek niezależności energetycznej .
Ignalina przeszkadzała w rozwoju odnawialnych źródeł energii i budowaniu łączników z Europą, a także w rozwijaniu rynku energii./…/
Prąd np. z elektrowni wiatrowych będzie droższy , ale po zamknięciu Ignaliny ich budowa zacznie się opłacać.”
Gazeta Wyborcza 1 01 2010 Litwa zostanie bez atomówki

Saturday 2 January 2010

Brawo Litwa


w 2010 ROK Litwa weszla jako panstwo bezatomowe.Dolaczyla tym samym do szlachetnego grona Austrii, Irlandii,Wloch,Australii,Portugalii i innych wysokorozwinietych technologicznie panstw, ktore z tej wysokotoksycznej technologi zrezygnowaly.
UE do EJ nie doplaca.
Natomiast do zrodel odnawialnych nawet bardzo.
Dzielni litwini oczyszcza swoj kraj,uczynia go bardziej bezpiecznym
Uniezaleznia sie energetycznie
i zarobia na tym